Tarifa przywitała nas palącym słońcem, pięknym kolorem morza i piaszczystymi, ciągnącymi się kilometrami plażami. A my postanowiliśmy się przywitać z Tarifą kulinarnie, bo Gibraltar nas w tym względzie rozczarował i postanowiliśmy nadrobić zaległości! :) Paella i małże w przytulnej restauracji nad brzegiem morza zazwyczaj smakują wyśmienicie! „Zazwyczaj”, bo niestety mieliśmy pecha i smak znakomicie prezentującej się i pachnącej paelli popsuł nam... długi i cudzy(!) włos wyłowiony z patelni. Niewybredne uwagi kelnerki i jednocześnie właścicielki tego przybytku po tym, gdy ośmieliliśmy się zwrócić uwagę w tej kwestii tylko dopełniły czary goryczy i na wpół głodni opuściliśmy lokal z arogancką obsługą! Oj, nieładnie tak traktować Klientów!
Przyjęło się, że Tarifa jest nazywana hiszpańską stolicą wiatrów, bo rzeczywiście dmucha tu całkiem mocno. Wszystko za sprawą „Levante” i „Poniente” - wiejących ze wschodu i zachodu bardzo silnych wiatrów tworzących wysokie fale. To sprawiło, że Tarifa stała się w ostatnim czasie rajem do uprawiania sportów wodnych i przyjęła miano europejskiej stolicy surfingu, windsurfingu i kitesurfingu. Niestety nie było nam dane zobaczyć tych tłumów na wodzie, bo luty to nie jest oczywiście pora na pląsanie po morzu deską z żaglem lub bez. Nawet na najbardziej na południe wysuniętym skrawku kontynentalnej Europy!
To niewielkie miasteczko to również znakomity punkt wypadowy do marokańskiego Tangeru położonego zaledwie 20 kilometrów od brzegów Tarify. To byłoby naprawdę niepoważne z naszej strony, by być tak blisko Afryki i nie postawić tam nawet nogi. Tym bardziej, że pomiędzy Tarifą a Tangerem są regularne połączenia promowe, które pozwalają w niecałą godzinę przenieść się do zupełnie innego, niezwykle egzotycznego i jakże odmiennego od „znormalizowanej” Europy zakątka świata! Na dodatek lokalne biura podróży oferują 1-dniowe wycieczki do Tangeru za ok. 55 EUR/osobę (tutaj oferta jednego z lokalnych biur podróży: http://www.solchasers.com/tangier-1day-tarifa.aspx). W cenie jest bilet powrotny na prom, przewodnik (w języku angielskim), transport z portu do najciekawszych miejsc Tangeru oraz obiad w tradycyjnej, marokańskiej restauracji. Żal nie skorzystać z takiej oferty! Żalu nie było... Skorzystaliśmy! :))