Canal du Midi to cacko architektoniczne. Nie dziwi oczywiście fakt wpisania tego wodnego szlaku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zasługuje na to w pełni. Na całej trasie jest tak wiele obiektów inżynieryjnych godnych fotografowania, że trzeba byłoby pstrykać zdjęcia co minutę. Tak się nie da i robiliśmy fotki „tylko” co 5 minut! :))
Oprócz śluz największe wrażenie na mnie robiły liczne mosty. Kamienne, ceglane, drewniane, wygięte w łuk, płaskie, wąskie, szerokie, niskie, wysokie, itp. Różne, róźniste... jak to mawiał kiedyś Bohdan Smoleń w kabarecie Tey :) Jedno jest pewne! Nikt tego nie budował na jedno kopyto i widać było w każdym z tych mostów jakąś inwencję, myśl, chęć urozmaicenia i wyróżnienia się. Tak jakby każda z wiosek położonych nad kanałem startowała w jakimś konkursie i rywalizowała o miano najpiękniejszego mostu na Canal du Midi. Trochę szkoda tylko, że nie ma żadnego przewodnika, w którym nieco szerzej opisane byłyby perełki architektoniczne na szlaku Canal du Midi. W ogóle znalezienie jakichś informacji o kanale w języku polskim to trudna sprawa i może stąd ta niewielka popularność tej niezwykłej atrakcji turystycznej wśród naszych Rodaków.
Przeciskanie się pod mostami to osobna historia. Trzeba mieć jednak trochę wprawy w sterowaniu barką, żeby nie zahaczyć którąś burtą o ściany mostu i nie zarysować lub w inny sposób nie uszkodzić łódki i nie stracić zatrzymanej na początku rejsu kaucji na poczet ewentualnych szkód (1000 Euro!). Manewrowanie łodzią utrudnia czasami po prostu boczny wiatr, który może spychać barkę to w prawo, to w lewo i przez to trafienie długą na 10 metrów łajbą w światło wąskiego tunelu pod mostem staje się nie lada wyzwaniem dla sternika. Dacie wiarę, że w takich momentach troszkę adrenalinka podskoczyła nam kilka razy?! ;))
Dziś już ostatni dzień rejsu. Dopływamy w ślimaczym tempie do miejscowości Argens-Minervois, gdzie znajduje się baza dla barek pływających po kanale, a dla nas ostatni port w czasie tej wycieczki. Jeszcze tylko generalne sprzątanie na łajbie, pakowanie bagaży, kolacja, pamiątkowe zdjęcia całej załogi w komplecie, ostatni nocleg w kajucie i jutro skoro świt ruszamy do Polski. Trochę się stęskniliśmy za naszym pięknym krajem i rodziną... Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! :)