Dobre maniery, pewnego rodzaju ogłada i znajomość obowiązujących reguł to wiedza absolutnie niezbędna w czasie rejsu po Kanale Południowym! Jak już wspominałem nikt tu nie potrzebuje żadnych patentów czy innych zezwoleń do sterowania barką, ale jednocześnie wszyscy wymagają zdrowego rozsądku i przestrzegania kilku prostych zasad i obyczajów panujących na tych wodach. Oto 10 (wybranych) kanałowych przykazań:
1. Utrzymywanie kursu środkiem kanału, jeśli nie płynie nic z naprzeciwka lub ktoś nie chce nas wyprzedzić-na szczęście nie zdarzają się kanałowi piraci rozpędzający się do szaleńczych 10 km/h! :))
2. Na kanale obowiązuje ruch prawostronny przy mijaniu łodzi.
3. Zalecane jest utrzymywanie stałej i możliwie niskiej prędkości łodzi, aby powstające fale nie podmywały mocno brzegów kanału – zalecana prędkość to 5-6 km/h
4. Do komory śluzy mogą wpłynąć maksymalnie dwie jednostki pływające.
5. Barki wpływają do komory śluzy według kolejności zameldowania się przy śluzie.
6. Łodzie nie mogą zahaczać i łamać gałęzi i krzewów rosnących przy brzegach.
7. Nie można pływać barką po kanale po godz. 19:00.
8. Nie można kąpać się w wodach kanału (głównie ze względu na szkodliwe bakterie wydzielane przez nutrie), a tym bardziej skakać do wody z mostów - a mimo tego są tacy nawiedzeni agenci! :)
9. Zasada niezaśmiecania wód kanału ani jego brzegów jest sprawą oczywistą dla wszystkich.
10. Cumowanie nie jest możliwe w trzcinach lub miejscach oznaczonych „No mooring”.
Proste to wszystko i niezbyt restrykcyjne, prawda? No i tak można sobie spokojnie podróżować przez cały dzień, bez stresu, w ciszy i spokoju, leniuchując ile się da! ;) Zamieszanie robi się tylko przy pokonywaniu śluz, gdy praktycznie załoga w komplecie zaangażowana jest w przeprowadzenie całej operacji. Jedni przecież muszą zacumować łajbę do brzegów komory śluzy, inni zaś uwijają się w tym czasie przy rozwieszaniu gumowych odbijaczy chroniących burtę łódki przed uderzaniami o kamienne brzegi komory śluzy bądź kadłub innej barki. No i w takich momentach kluczową rolę odgrywa „kapitan” statku, który koordynuje pracę wielu osób i w odpowiednim czasie wydaje „rozkazy”. Najlepiej zatem, jeśli na „kapitana” nie wyznaczy się człowieka „z pierwszej łapanki” tylko kogoś kto ma głowę na karku i niczym dyrygent będzie kierował swoją orkiestrą. A tak na marginesie to taki rejs na barce może być świetnym treningiem umiejętności przywódczych i współpracy w grupie. Kto wie... Może w przyszłości jakąś firmę trzeba otworzyć i uczyć ludzi ”menadżerki” na Canal du Midi? ;))
Późnym popołudniem dopływamy do największej atrakcji turystycznej na trasie rejsu – Carcassonne. Niewielkie miasteczko z naprawdę ogrooooomnym zamkiem! Carcassonne posiada całkiem spory port-przystań dla takich barek jak nasza i to w samym centrum miasta, tuż obok stacji kolejowej, mnóstwa sklepów i restauracji. W porcie jest oczywiście możliwość podłączenia energii, zatankowania wody i paliwa, czyste sanitariaty i prysznice. Jednym zdaniem: Francja-elegancja! :) Stawka standardowa: 15 EUR/osobę/dzień.
Po zacumowaniu, zatankowaniu i zjedzeniu obfitej kolacji wyruszyliśmy „w miacho”. Carcassonne to największy w Europie średniowieczny kompleks urbanistyczny, więc jest gdzie chodzić i jest tutaj co zwiedzać. Jednakże wszystkie w mieście drogi, deptaki, chodniki i ścieżki prowadzą w jedno miejsce: do La Cité – średniowiecznej fortecy, warownego zamczyska położonego na wzgórzu górującym nad miastem. Dziś mamy okazję zobaczyć zamek nocą i polecam wszystkim turystom ten widok. Coś pięknego! A to co jest tutaj najdziwniejszego to to, że nikt nie zamyka tego wszystkiego na cztery spusty o 18.00! Wręcz przeciwnie! To wieczorem dopiero zaczyna się życie na zamku! Mnóstwo turystów, wszystkie sklepy z pamiątkami otwarte, restauracje funkcjonują „do ostatniego gościa”, nawet wesołe miasteczko dla dzieci jest... wesołe! :) A teraz wyobraźmy coś takiego na zamku w Malborku... No way! Za smutnym krajem chyba jesteśmy na takie atrakcje. Szkoda! :((